Szanowni Państwo,
Wystawa czasowa „Epopeja Legionowa”, którą prezentujemy w naszym Muzeum od 11 listopada 2015 r. opowiada o wielu aspektach życia żołnierzy Legionów Polskich. Wśród nich nie mogło zabraknąć oczywiście Świąt, które nasi żołnierze starali się obchodzić możliwie uroczyście, mimo trwającej wokół zawieruchy dziejowej, nazwanej przez potomnych I wojną światową.
Na ekspozycji nie zabrakło bogato ilustrowanej planszy i wybranych z żołnierskich pamiętników wyjątków, opisujących Boże Narodzenia w okopach. Makietę ziemianki uzupełniliśmy dziś skromnie przybranym drzewkiem, jakie niejednokrotnie można dostrzec na zdjęciach archiwalnych z willi i ziemianek Legionowa czy Polskiego Lasku. Paczuszka z przesłanymi z tyłów drobiazgami, para ciepłych rękawic i reprinty ówczesnych kart świątecznych, dopełniają wizji momentów Bożego Narodzenia, spędzanego z dala od domu, na pozycjach rozsianych przed wiekiem pośród karpackich lasów czy wołyńskich i poleskich mokradeł.
Zerknijmy jeszcze do wzmiankowanych już pamiętników. Boże Narodzenie 1914 roku tak zapisało się w pamięci Henryka Tomzy z II Brygady Legionów Polskich:
Nadszedł wieczór i kolacja wigilijna. Po kolacji składającej się z rosołu i mięsa, porozdawano nam po kawałku strucli, po dwa jabłka i po kilka orzechów. Później doszło jeszcze do rąk naszych po kawałku czekolady i po paczce z podarkami.
Następnie wchodziliśmy plutonami do kwatery komendanta kompanii, aby się połamać opłatkiem i złożyć sobie wzajemne życzenia, po czym Kochanowski podawał każdemu kieliszek dobrego likieru do wypicia.
Wacław Lipiński z I Brygady zapamiętał inaczej swoje pierwsze, wojenne święta:
24 grudnia. Łowczówek. (…) Wieczór wigilijny. Łamiąc się sucharami, bo nie dla wszystkich starczyło opłatków, składamy sobie życzenia, siląc się na humor i beztroskę. Pierwsza Wigilia spędzona w polu, daleko od rodzinnego domu…
(…) Wracamy do okopów. (…) Całą noc bez zmrużenia powiek tkwiliśmy w nieustannym prawie ogniu. Co chwila szmery podnosiły się przed nami i trzeba było kropić co sił… (…)
Obchodzimy dziś pierwsze Święto Bożego Narodzenia. Co jakiś czas, w gruchocie ognia, przy nieco dysharmonijnym okrzyku rannych, których sypie się coraz więcej, śpiewamy kolędy…
Zawodzimy staropolskie: „Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj…”, składając się z karabinów, na których błyszczące zamki od czasu do czasu kapnie sentymentalna łezka…
Ksiądz Józef Panaś, kapelan i proboszcz legionowy, pisał w roku 1915:
24 grudnia. Wigilia. Wyjechałem na stację kolejową Maniewicze jeszcze wczoraj wieczorem po ks. Biskupa Bandurskiego, który został zaproszony do nas na Święta. (…)
Wigilia odbyła się w naszym nowym kasynie, nastrój był nadzwyczaj podniosły i miły. Nie zmącił go nawet ten przypadek, że od lampy zapalił się na suficie mech (…).
Wśród nocnej ciszy, przy silnym świetle dwu reflektorów odprawił ks. Biskup na leśnej polanie pasterkę dla kilku tysięcy Legionistów, reprezentujących wszystkie rodzaje broni i wszystkie oddziały. Po pasterce wygłosił ks. Biskup nadzwyczaj podniosłe kazanie.
Wszystkich Państwa, pragnących odwiedzić naszą wystawę i dowiedzieć się czegoś więcej o życiach naszych żołnierzy sprzed stu lat, serdecznie zapraszamy!